piątek, 7 sierpnia 2015

Od Max'a #60

- Mój poeta... - powiedziałem i pocałowałem go w dolną wargę. -  Może chodźmy już spać?
Olivier na to tylko kiwnął głową i poszliśmy do niego.
-*-
Nie potrzebuje dużo snu. Zawsze budzę się o wschodzie słońca. Nawet jeśli pójdę spać o trzeciej nad ranem. Taki już jestem.
Evans jeszcze spał w łóżku więc postanowiłem zrobić sobie śniadanie. Olivier'owi wlałem do kubka człowieczą krew (przy tym połowę sam wypiłem). Nie moja wina że to takie dobre. Nigdy nie polowałem na ludzi, więc nie miałem pojęcia jak smakują. Zawsze tylko sarna, jeleń, zająć... A krew człowieka jest tak słodko metaliczna, że można się od niej uzależnić i opić.
Ja sam jeszcze wypiłem kawę i zrobiłem sobie tosty.
Po chwili poczułem dłonie Oliviera na swoim brzuchu.

Od Oliviera #59

Patrzyłem na jego kolano, było takie fascynujące:
-  W łóżku, zostańmy w łóżku. Uczucie Twojej skóry utkwiło mi w pamięci. Załatw, załatw mnie zupełnie. Nie przejmuje się, przystanę na to co chcesz. Dzień pijany w noc, chce Cie tu zatrzymać. Ponieważ wysuszasz moje łzy. Wakacyjne miłości i sprzeczki, co to dla nas. To wszystko dlatego. Teraz gdy mówimy językiem ciał. Twoje jest idealne więc połóż je na mnie. Przysięgam to nie zajmie. Ci długo. Jeśli mnie kochasz właściwie, pieprzymy się wiecznie.Znowu i znowu i znowu - aż zdziwiłem się, że to powiedziałem.

Od Max'a #58

- Gdyby z tobą było "coś nie tak", to ja bym był aniołkiem, który jest na dodatek mamisynkiem...  Ludziom potrzeba tego "nie tak", bo inaczej byli by tacy sami... Idealni... I według mnie dobrze że jesteś "taki", bo chyba w związku potrzeba tego jednego walniętego na umyśle i jednego który będzie potrafił myśleć racjonalnie...
Przybliżyłem się jeszcze kawałek obok niego, tak że nasze nogi i ramiona stykały się ze sobą i dałem mu buziaka w policzek.

czwartek, 6 sierpnia 2015

Od Oliviera #57

- Za co mnie przepraszasz? - zapytałem/
- Bo wszystko za szybko poszło. Wiem, że nie jesteś do tego przyzwyczajony. Wiem, że wszystko poszło za s z b k o, ale zrozum - kocham Cię. - Max zachowywał się dziwnie. Mówił spokojnie jak do dziecka.
Zastanawiało mnie też, dlaczego on mnie przeprasza.
- To ja powinienem Cię Przeprosić. Zauważyłeś, że zawsze jak coś "robimy", to ja się zawstydzam i uciekam - mówię - coś jest ze mną nie tak. Przepraszam.

Od Max'a #56

Poeta, głupi, mój poeta...
Usiadłem obok niego przy drzewie.
Boje się, boje się cholernie że przez moje głupie wilcze zapędy już nigdy On mnie nie pokocha. Opuści, zostawi...
:Przepraszam: - powiedziałem telepatycznie, bo wiedziałem że i tak już mam głos załamany w myślach, a co dopiero mówić o normalnym.
Olivier drgnął lekko. Wiem że doskonale słyszał to. Walczyłem z tym by nie zmienić się w wilka. Wiedziałem że to jemu nie pomoże. Próbowałem przenieść na niego moją aurę spokoju, ale nie wiem czy mi to wyszło bo jeszcze tego nigdy nie próbowałem. Evans przymknął na chwile oczy jakby się czymś delektował.
: Przepraszam Cię Olivier... Ja nie chciałem by tak wyszło... :

środa, 5 sierpnia 2015

Od Oliviera #55

- Nie, nie, nie! - krzyknąłem. Riddle się przestraszył. - Nie teraz. Nie chcę. Nie potrafię. Wybacz jęknąłem.
Ubrałem się i wyszedłem z mojego domu. Nie wiem czy on za mną szedł. Byłem kretynem. Zawsze czytając różne blogi gejowskie, wyobrażałem sobie siebie i jakiegoś przystojnego modela. Teraz, gdy przydarzyła się okazja, uciekłem. Kretyn. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje.
Usiadłem przy jednym z drzew, w lesie. W bluzie miałem długopis, którym wczoraj pisałem list do Riddla. Nie miałem kartki, więc zacząłem pisać po skórze:

Cały czas czekam,
Czekam, aż zapukasz do moich drzwi.
Jestem pewien, że jak zobaczę Twoją twarz,
Mogę umierać.

Wtedy przyszedł Max...

Od Max'a #54


UWAGA TREŚĆ +18!!!

*
*
*
*
*
*
**
*
*
*
*
*

- Więc sprawie by był najlepszym... - powiedziałem.
Ja także rozebrałem spodnie i bokserki. Teraz Olivier był pode mną. Zacząłem go całować i penetrować jego każdy zakamarek ust, a w tym samym momencie pośliniony palec powoli włożyłem do wnętrza Evans'a.
- Boli.. - jęknął.
-Wiem... Ciiii...
Powoli ruszyłem jednym palcem. Był cholernie ciasny.  Po chwili dołożyłem drugi i trzeci.
Olivier już prawie nie wytrzymywał od samych palców, a co dopiero kiedy w niego wejdę.
Gdy był gotowy wyciągnąłem palce, a on przy tym jęknął.
- Jeśli to ci się podobało to poczekaj jeszcze chwile.
Rozszerzyłem mu mocniej nogi i powoli w niego wchodziłem.

Od Oliviera #53

Długo się całowaliśmy i zaczęliśmy sobie bardziej ufać:
- Chodź do sypialni - ledwo jęknąłem, ale poszliśmy tam gdzie chciałem.
Było tam o wiele przyjemniej. Mogłem się skoncentrować tylko na nim.
Najpierw on się położył, a ja usiadłem na nim. Zacząłem czochrać jego gęste włosy i całować go wszędzie. On przy tym stękał i macał mnie po dupie (?!). Najpierw ugniatał jeden pośladek, potem drugi. Świetnie to robił:
- Evans - powiedział cicho poprzez jęki.- Nie wytrzymam dłużej. Muszę Cię zobaczyć w całej okazałości.
Zaczęliśmy się rozbierać:
- Riddle, to mój pierwszy raz...

Od Max'a #52

- Evans... - wyszeptałem mu do ucha jego nazwisko. - Nie uważasz że będzie lepiej jak Cię rozwiąże? Siła woli, mały trening... Masz wytrzymać nie dotykając mnie przez całe 5 minut,  co ty na to?
Olivier przełknął ślinę i przytaknął. Rozwiązałem go, ale nie zdjąłem mu opaski na oczy.
Lekko pocałowałem go w usta i językiem zostawiłem tylko mi znane wzorki od ust aż po obojczyk do kołnierzyka rozpiętej koszuli. Powoli ją rozepnąłem i zdjąłem z niego.  Ugryzlem go w prawy skutek i lekko zassałem. Evans jęknął. Ręce lekko mu się trząsły. Walczył z całych sił by nie rzucić się na mnie.
Wziąłem kieliszek z jelenią krwią i zacząłem rysować różne znaczki na klatce piersiowej bruneta. Następnie wszystko to zacząłem lizać.
- Chyba przerzucę się na twój styl życia i to będzie mój codzienny posiłek. Słodziutka krew...
Pocałowałem go mocno i namiętnie, ale tylko przez parę sekund, a kiedy się oddaliłem ten prawie rzucił się na mnie.
Ugryzlem go w ucho i pocałowałem jego skórę na szyji, obok mojej malinki.

Od Oliviera #51

Ściągnąłem z niego koszulę, ciągle nie nim siedząc:
-Evans? Możesz trochę poluzować sznurki, bo zaczynają mnie uwierać - jęknął.
Postąpiłem zgodnie z jego prośbą. Po czym rozciąłem trzy torby z różnymi hatunkami krwi i nalałem po jednym kieliszku każdej z nich. Podszedłem do niego i usiadłem jak wcześniej. Jęknął jeszcze głośniej. Coraz bardziej go to podniecało:
- Powąchaj.
- Mmm... Słodko pachnie. Wiem to krew jelenia - Skinąłem głową, choć on tego nie widział.
- A ta?
- Mm... Sowy.
- Dobry jesteś.
- A ta, to krew człowieka.
- Chcesz spróbować?
- Jasne.
Zamoczyłem palec w kieliszku i wsadziłem mu do ust. Zaczął go ssać. Wziąłem mój posiłek i rozlałem mu go na brzuchu. Zaczołem zlizywać z jego torsu krew. Próbował wstrzymywać jęki, ale średnio mu wychodziło. Potem wypiłem dwa pozostałe kieliszki i pocałowałem go namiętnie:
- Dobra, teraz zamiana miejsc - zażądał. Zgodziłem się i po chwili to ja byłem związany.

Od Max'a #50

- Zobaczymy...  - zaczął przeglądać lodówkę. - Mam pomysł! Siadaj na krzesło!
- Że co?! - zdziwiłem się.
- Siadaj i nie gadaj...
Po słuchałem Evans'a i usiadłem u niego w kuchni na krześle barowym. Nagle chłopak zbliżył się za mną i założył mi coś na oczy. Spięłem się od razu. Wszystkie moje zmysły przyspieszyły swoją pracę o sto procent.
- Olivier?
- Zobaczymy czy masz dobry węch.
- Serio... Proszę Cię, ja chcę widzieć co mi pod mój wrażliwy nos wkładasz...
- Cicho bądź,  nie będzie wtedy zabawy. Jeśli w tym momencie nie usiądziesz spokojnie to Cię zwiąże!
Taa.. Napewno...
Za śmiałem się w duchu.

Trzy minuty później
Siedziałem w salonie, przywiązany do krzesła z opaską na oczach. Śmiałem się w duchu za moją koszmarną pozycję. To ja zawsze górowałem, to ja byłem Alfą,  zawsze to ja byłem ten który nad wszystkim panuje. A teraz co? Gówno, siedzę związany, przez własnego chłopaka.
- Długo jeszcze?! - jęczę.
Trochę za mocno związał mnie, i bolało mnie wszystko.
- Już idę!
Nagle poczułem jak Olivier siada na mnie rozkrokiem. Jęknąłem, tylko nie tooooo...

wtorek, 4 sierpnia 2015

Od Oliviera #49

- Może - burknąłem. - Dobra ja lecę, zaczynam być głodny..
- To może Ci coś zrobię, mam lodówkę pełną jedzenia....
- Chyba zapomniałeś kim jestem?
- No tak... - Zapomniał się. - Nigdy nie widziałem jak wampiry zabijają. Pokażesz mi?
- Może kiedyś. Teraz nie zamierzam polować. Kojarzysz zbiorniki do kroplówek? - Skinął głową. - Więc ja mam w nich specjalnie dobraną krew. Zależy też czy wolę słodką, czy bardziej metaliczną.
- Pijesz ludzką krew? - Wiedziałem, że zada to trudne pytanie. Jednak musiałem powiedzieć mu prawdę.
- Oczywiście. - Przestraszył się. - Ale spokojnie. Nie zabijamy małych dzieci. Nic podobnego. Zabijamy, tylko ludzi, którzy zasłużyli na śmierć. Na przykład morderca? On nie zasługuje na litość, ani na życie.

Po chwili byliśmy w moim pokoju, bym spożył posiłek:
- To czyją krew dziś pijesz? - zapytał.

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Od Max'a #48

- Bo nie lubię psów i raczej nie polubię... -  powiedział i usiadł na kanapie.
Death spojrzał na mnie znów swym smutnym wzrokiem.
- On wcale nie powiedział że Cię nie lubi... - wytłumaczyłem owczarkowi. -  No weź Olivier! Przez ciebie mój pieseł jest smutny! - usiadłem obok chłopaka i oparłem swoją głowę o jego ramię. -  A kiedy on jest smutny to ja też... Bo w jakiś sposób jesteśmy połączeni... Więc masz mi tu natychmiast pozbyć się tej fobii...
- To nie jest takie łatwe Max.-spojrzał na mnie a ja zrobiłem słodkie oczka.
-Plossseee... Dla mnie....

niedziela, 2 sierpnia 2015

Od Oliviera #47

- Nazwałeś swojego psa ŚMIERĆ? - zapytałem. Skinął głową.
- Chodź, on chce się z tobą przywitać. Zobacz jaki to słodziak - powiedział ze słodyczą w głosie i zaczął tarmosić jego policzki.
- Wolałbym jakbyś mi tak robił. - Zaśmiał się.
- No chodź nic Ci nie zrobi - coraz bardziej mnie zachęcał.
- Tobie trzeba kupić tabletki na pamięć. Jakieś piętnaście minut temu mówiłem Ci, że mam fobię. - wstał i podszedł do mnie.
- A tobie trzeba kupić tabletki antystresowe. Czemu ciągle jesteś spięty? - Pocałował  mnie w policzek.

Od Max'a #46

Objąłem go w talii i poszliśmy do mojego domku. Zewnątrz był zwykłym drewnianym, prostym domkiem, ale nie w środku. Salon był nowoczesny w kolorach bieli i czerni. Nie brakowało telewizora i PlayStation. Kuchnia była mała połączona z salonem. Miała dodatki czerwieni. Była ładnie oświetlona halogenami. Był w niej ekspres do kawy i różne przybory kuchenne i elektryczne. Po prawej stronie od kuchni były drzwi do sypialni.  Sypialnia była urządzona w także nowoczesny wystrój z dodatkami drewna. Ściany były kolory mlecznej kawy, a podłoga była z ciemnego drewna. Była też ogromna szafa z lustrem tego samego koloru co łóżko. Obok łóżka były po dwóch stronach etenżerki z lampkami. W sypialni było także biurko z komputerem. Z sypialni można było przejść do czerwono czarnej łazienki.
Otworzyłem przed nim drzwi i ten powoli wszedł.  Nagle z sypialni dobiegł dźwięk małych, szybkich kroczków. Za drzwi wybiegł mój mały potworek.
Death. Był to mały owczarek niemiecki. Jeszcze był malutki i milutki. Miał dopiero osiem miesięcy. Musiałem go ze sobą wziąść, po prostu jak spojrzał na mnie tymi swoimi brązowymi oczkami to nie wytrzymałem.
- Olivier poznaj Death'a. Death poznaj mojego chłopaka Olivier'a.

Od Oliviera #45

- Boję się...- mruknąłem.
- Czego? - zapytał z troską w głosie.
- Ciebie. - Wytrzeszczył oczy - Znaczy, nie Ciebie. Ciebie kocham. Ja boję się twojej postaci, wilkołaka. Baję się też psów i wilków. Taka wrodzona fobia. Tak naprawdę to o to mi chodziło, jak wczoraj się pokłóciliśmy.
- Chodź za mną...

Od Max'a #44

- Nie zmieniaj tematu Evans - spojrzałem na niego,  lecz ten unikał mojego wzroku. -  Co się dzieje? - lekko objąłem go w pasie.
- Nic... -  powiedział i zaczął iść w stronę Koloseum.
- Olivier - jęknąłem.
Podbiegłem do niego i stanąłem mu na drodze.
- Proszę Cię Evans. Powiedz co się dzieje...

Od Oliviera #43

Nie bałem się. Wampiry nigdy się nie boją. Jemu widocznie podniosła się adrenalina. Może kiedyś miał już do czynienia z łowcą?
Udało nam się uciec. Dotarliśmy do miejsca, gdzie wczoraj było ognisko. Nikogo nie było, na szczęście nikogo nie było:
- Błagam, przemień się w człowieka - poprosiłem, a on to zrobił.
Nie wiem dlaczego, ale bardziej bałem się, że mnie zaatakuje mój własny chłopak. Niż ten łowca (?!). Musiałem nauczyć się mu ufać.
- Czemu zawsze się tak spinasz, jak jestem wilkołakiem - zapytał.
- Dlaczego tam był łowca? Przecież teren był cały ogrodzony i nikt nie miał prawa tu przejść. - Specjalnie zmieniałem temat.

sobota, 1 sierpnia 2015

Od Max'a #42

- Olivier...  Zakochałem się w tobie... Jak szalony wariat...  A podobno to ja byłem tym spokojnym... Dobre sobie... Będziesz moim chłopakiem? -  musiałem z tego zrobić tak okropny żart bo nie wytrzymam więcej w takim skupieniu.
- Max - Evans posłał mi pełen radości uśmiech. -  Tak,  będę.
Przyciągnąłem go do siebie i jeszcze raz pocałowałem. Tym razem tak długo,  aż brakło nam tchu.
- Ugryzłeś mnie - za śmiałem się czując swój metaliczny smak krwi w ustach. Ten spojrzał na mnie z jeszcze większym głodem w oczach. Nie wiedziałem czy się bać czy pożądać tego.  Dotknął lekko swoimi opuszkami palców mojej lekko zakrwawionej wargi która po chwili i tak się zagoiła. Lekko polizał krew ze swoich palcy.
- Smaczną masz krew Riddle.
- Dzięki? - zacząłem się śmiać.
- Myślałem że jesteś jak odkryte złoże złota,  myliłem się...  Jesteś jak nie odkryta kopalnia diamentów... - powiedział i pocałował mnie lekko.
- Pamiętaj : Jesteś wszystkim,  a ja nikim.
- Chyba lepiej brzmi : Jestem wszystkim tylko dla ciebie. Bez ciebie jestem nikim.
Uśmiechnąłem się.
- Trafiłem na prawdziwego poetę!!!- zacząłem się śmiać.
Olivier dźgnął mnie w żebro.
- CO ty masz z tym dźganiem !!! Mam łaskotki!!!
Nagle na jego twarzy pojawił się pierwszy od tąd złośliwy uśmiech.
Domyślam się co chce zrobić,  dla tego zacząłem się szybko cofać, a następnie biec.
- Wojna na łaskotki!!! - wykrzyknął.
O Jezu nie! Zacząłem szybko biec w stronę obozowiska ale i tak nie miałem szans z jego prędkością. Nie,  jeśli się nie zmienisz...
Szybko dodałem plusy i minusy.  Moje oczy zaśliniły złotym blaskiem i zmieniłem się w dużego czarnego wilka. Zacząłem szybko biec i szczerze mówiąc to prawie bym wygrał gdyby nie to że mój instynkt zareagował na jakiegoś obozowicza który był parę metrów obok i szybko zatrzymałem się.
Evans wpadł na mnie.
- Ha! Mam cię!
:ci... ktoś tu idzie:
Moje uszy rejestrowały każdy odgłos. Był nie daleko. I do na pewno nie był nikt przyjaźnie nastawiony. Czułem na kilometr wilcze ziele od tej osoby.
:To nie możliwe,  żeby tu był jakiś łowca! :
Zacząłem niespokojnie wiercić się. Evans stał obok mnie spanikowany. Chyba on tez to czuł... Ten strach i złość która może być niebezpieczna. Zacząłem lekko podwarkiwać. Bałem się o Oliviera jak jeszcze nigdy o nikogo.  Nawet stado musiało by wtedy sami sobie radzić.
: Wracamy i to jak najszybciej :
Powiedziałem telepatycznie i szybko zacząłem pchać chłopaka w przeciwną stronę od łowcy.

Od Oliviera #41

W sumie sprawa wyglądała prosto: Robiłem problem z niczego. On mnie kochał, ja go też. Dlaczego nie dać szansy życiu? Taka szansa nie trafia się często, nawet jak jesteś nieśmiertelnym wampirem. Miałem wyrzuty sumienia, że zrobiłem mu jakąś paranoję, za to, że okazał mi  u c z u c i e. Nigdy nikt nie traktował mnie na poważnie. Gdy go już poznałem, nie mógłbym bez niego żyć. Był całym moim światem. Nie dziwie się, że wybrali go na Alfę. Był I D E A L N Y.  Spowodował, że moje życie stało się bajką, taką realną bajką. On był moim księciem:
- Oczywiście... - odpowiedziałem oschło, po to, by zrobić mu niespodziankę. - A ty?
- Dobrze znasz moje zdanie. - Nie znałem go od tej strony. Zwykły, prosty, jakby wyciśnięto z niego całe szczęście.
Nic nie mówiliśmy przez pięć minut. Patrzyliśmy na siebie, na swój ideał. Po chwili zbliżyłem się do niego na tyle blisko, by złapać go za szyję. Stanąłem na palcach - był tak wysoki. Zwilżyłem usta językiem i otworzyłem je. Max dobrze wiedział o co mi chodzi. Pochyliłem głowę na bok. Potem samo poszło. Ta chwila była magiczna. Serce chciało wyskoczyć mi z piersi. Czułem się tak błogo, gdy językiem dotykał moich warg. Czułem się bezpiecznie, gdy obejmował mnie w pasie. Czułem się szczęśliwie, gdy byłem w jego objęciach.
Niestety ta chwila nie trwała wiecznie. Oderwaliśmy się od swoich ust, a pomiędzy nami zrobiła się mała stróżka śliny, która po chwili znikła.

Od Max'a #40

Musieliśmy to wszystko sobie wytłumaczyć. Bałem się. Tak bałem... Ubrałem czarną koszulkę w małe wąsy,  białe jeansy z dziurami na kolanach i moje białe new balance. Do tego ubrałem zegarek i zakryłem swój tatuaż. Po co mają ludzie wiedzieć że jestem Alfą? Ci co mają wiedzieć to wiedzą. Włosy jak zawsze zostawiłem w artystycznym nieładzie.
Mieliśmy się spotkać na polanie gdzie wczoraj leżeliśmy. I nie tylko.
Nie miałem pojęcia jak to wszystko się potoczy. 
Albo zerwie ze mną kontakt i będzie mnie unikać przez cały obóz wakacyjny. Albo będziemy razem i będzie wszystko "happy".
-=-
Było już ciemno. Na polanie panowała przyjemna ciemność. Księżyc odbiłał się pięknie w tafli jeziorka. Stał tam. Na środku. Piękny jak zawsze. Tym razem już nie miał bluzy. Miał czerwono czarną koszule i zwykłe czarne jeansy.  Podszedłem do niego.
- Hej... Przemyślałeś sprawę? - spytałem lekko,  by nie zabrzmiało to jak jakieś warknięcie.

Od Oliviera #39

- Pogadamy jutro...- odpowiedziałem niepewnym głosem, po to by nie robił sobie nadziei. Nagle przyciągnął mnie do siebie i zbliżył się do mojego ucha.
- Pamiętaj jedno: Jesteś wszystkim, a ja nie. - oczywiście musiał przy tym musiał musnąć moje ucho.
Poszedłem do pokoju. On nie zatrzymywał mnie. Wręcz przeciwnie, dał mi odejść.

***

Następnego dnia mieliśmy spotkać się na polanie i wszystko sobie wyjaśnić. Tak też nastąpiło.

piątek, 31 lipca 2015

Od Max'a #38

On ma rację...
Wcale nie!  Przecież możesz do niego przyjeżdżać. Stado nie zająć nie ucieknie... 
A co z Alfa?
Przeciwstawisz się ojcu!!!
Wywali mnie z domu!
Dla niego...
Moje myśli waliły się. Co miałem zrobić.
Na spontana!
- Olivier! Poczekaj! - dogoniłem go.
-CO?!
- Czy nie wystarczy to że Cię Kocham...  Mogę przyjeżdżać do ciebie lub ty do mnie na parę dni.  I tak razem już skończyliśmy ostatni rok. Stado nie ma co z tobą rywalizować...  Wygarnę ojcu co o nim myślę, o jego Alfie...  O wszystkim Olivier...  Tylko nie zostawiaj mnie... 
Westchnąłem.
- Ja nie mam nikogo... Ojciec jest prawie 24/h w pracy,  matka nie żyje, a stado...  Oni tylko słuchają moich rozkazów,  a za plecami o mnie szepczą...  Proszę pomysł o tym.  Jeśli nie chcesz być ze mną,  zrozumiem... Ale wiedz że ja nie mam nic już do stracenia oprócz honoru i serca...

Od Oliviera #37

Przełknąłem ślinę. Dobrze widziałem, że płacze (?!):
- Ale co będzie potem?! Mieszkamy na dwóch końcach kraju. Nasi rodzice się nienawidzą. I co wrócimy do domu: "Hej synku, jak było?" "Świetnie, poznałem kogoś." "Kogo?" "Maxa, jest wilkołakiem" Jak myślisz co powiedzą? A t w o j a Alfa? Porzucisz całe stado dla mnie? - w tej chwili zacząłem iść w kierunku mojego pokoju.

Od Max'a #36

-Tak...  Bo najlepiej o wszystkim zapomnieć! Czy ty nie umiesz rozwiązywać problemów? Jezu Evans!!! Ja cię kocham jak szalony,  nie wyobrażam sobie tego głupiego obozu bez ciebie, ale najlepiej o wszystkim zapomnieć! Może wampiry tak potrafią ale wilki NIE! My jak zakochamy się to jest to do końca...  Można zakochać się potem w Innej osobie,  ale nadal czujesz tą pustkę...  Więc...  Jeśli takie twoje życzenie...  Niechaj będzie... - przy ostatnich słowach usiłowałem nie załamać głosu i nie rozbeczeć się tam jak mała dziewczynka.

Od Oliviera #35

- Najlepiej o tym zapomnij. Zapomnijmy o tym wszystkim. Zapomnijmy o nas. Zapomnijmy o tym jak się poznaliśmy. Zapomnijmy o WSZYSTKIM. Zapomnij o tym głupim liście. Kurwa, po co ja go pisałem?! - kolejne łzy spłynęły mi po policzkach.

Od Max'a #34

Nie.... Nie...nie... To dla mnie za dużo.... On... Mnie...  Kocha?!
List wyleciał mi z dążących rąk. Nie miałem pojęcia co w tym momencie miałem zrobić. Wrosłem w ziemię. W moich oczach nazbierało się multum łez,  które tylko czekały na pozwolenie opuszczenia swej kryjówki.
-  Olivier... - głos miałem załamany. - Spójrz na mnie....
Ten nie posłuchał. Pewnie się bał że jak spojrzy mi w twarz zobaczy uśmiech i powiem mu : To wszytko było żartem! Ja też się tego obawiałem.
- Hej...  Nie płacz... - usiadłem obok niego i wytrałem rękawem swojej koszuli jego spadające łzy.
- Kochasz mnie Evans?

Od Oliviera #33

Poczułem, jakby ktoś wbił mi tysiąc kołków w serce. Jakby mnie coś zjadło. Jakbym umarł. Nie, nie. Ja go kochałem, ale od początku wiedziałem, że ta miłość nie przetrwa.
Do oczu napłynęło mi tysiące łez. Nie mogłem się powstrzymać i puściłem jedną. Widział ją i dobrze. Do ręki podałem mu, tylko małą karteczkę:

Jesteś Wszystkim czego chcę,
Jesteś Wszystkim,
A ja nie,
Jesteś kimś pięknym,
Płyniesz przez mój umysł jak to robisz,
 Jesteś kimś wspaniałym,
Życzę Ci, żebyś mógł zobaczyć tak jak ja,
Jesteś już Wszystkim czego chcę,
Nie możesz zobaczyć,
 Jesteś wszystkim, 
Ja nie,
Jesteś czymś magicznym,
Oświetlasz ciemność jak to robisz,
 Jesteś czymś duchowym,
Życzę Ci, 
Żebyś mógł zobaczyć tak jak ja,
Jesteś już wszystkim czego potrzebuję,
Nie możesz zobaczyć, 
Jesteś wszystkim, 
Ja nie.
Kocham Cię,
Evans*

 Dobrze, że powiedziałem mu to wszystko. Niestety, on miał swoją Alfę, a te "uczucia" na mnie pewnie zrobił tylko po to, by się pośmiać.
 --------------------------

Wiersz jest całkowicie moją inwencją twórczą.

O Oliviera #31

- Nie, chcę iść sam - zaprotestowałem.
- Dlaczego?
- Kurwa, bo tak! - wykrzyknąłem. Max odszedł definitywnie rozczarowany i smutny. Byłem typem samotnika. Poza tym musiałem przemyśleć parę spraw.

Jak ja mogłem się w nim zakochać? Jeszcze pierwszego dnia. Będę o nim myślał przez resztę pobytu...Co ja mam, do cholery, zrobić?! Co zrobią moi rodzice, że:
- zamiast się uczyć, znalazłem sobie miłość;
- Moim chłopakiem jest wilkołak;
- Moim CHŁOPAKIEM jest wilkołak;
 Moi rodzice też są wampirami. Znamy się już jakieś 2058 lat, a oni do dziś nie wiedzą, że jestem gejem. Chyba wolę sobie nie wyobrażać co się by stało. 

 

Od Max'a #30

Od Max'a #30
Po chwili dołączył do mnie Olivier. Założył kaptur na głowę i ukrywał pod nim swoje zdziwienie. "Czy on wie ze ja go widze?" Zaśmiałem sie w duchu. Ognisko bylo ogromne. Do okoła były ławki i stoły z jedzeniem i alkoholem (?!). Jakie było moje zdziwienie kiedy zauważyłem różne drinki, wina, piwa... Był także DJ. "Oo... Nawet niezłą muze mają" .
- Przynieść ci coś do picia?- spytałem.
- Nie, dzięki.
Evans usiadł na najbardziej oddalonej ławce. Podszedłem do jednego ze stołów z drinkami.
- Jeden nikogo nie zabije...- powiedziałem. - Przecież od jednego nie będę piany, co nie?
Wziąłem jakiś czerwony i wróciłem do Evansa.
Po chwili stwierdziłem że się nudze. Wypiłem na raz resztę czerwonego płynu i wstałem.
- Chodzi się przejść,  nudno tu...- powiedziałem.
- Ok.- powiedział trochę nie pewnie. - Nie jesteś przypadkiem piany?
- Nieeee... Wypiłem tylko jednego drinka. Od tego nie jest się pianym, a w szczególności wilkołaki...

Od Max'a #29

- Max...- powiedział.
Ja nie zwróciłem na to uwagi i jedną rękę miałem na jego brzuchu pod koszulą, a drugą trzymałem go w pasie.
- Jest 18 powinniśmy iść-  powiedział.
- Nic się nie stanie kiedy jesteśmy spóźnieni- powiedziałem.
Odwróciłem go do siebie. Od razu wyszukał moje zielono-szare oczy. Pocałowałem go lekko w usta. Zjeżdżałem pocałunkami po jego szczęce, aż do szyji.
- Evans... Smakujesz truskawką- wymruczałem mu.
- Tak, wiem... mam taki płyn..,
Jęknął mi prosto w usta kiedy przygryzłem mu dolną wargę. Potem znów zjechałem do szyji i zrobiłem mu malinkę.
- Jesteś mój Evans- powiedziałem i wyszedłem z domu.  Oparłem się o chłodny mur. Co ja wyprawiam?!

Od Olivier'a #28

- Nie, nie. Nie możemy - postanowiłem mu się stanowczo. Zaraz potem wstałem. Ubrałem czarne rurki i koszulę w kratkę. Oczywiście w moim zestawie nie zabrakło bluzy.
-Dlaczego?
- Jeju, ciągle "Dlaczego?". Dlatego, że ja teraz nie chcę. Nie jestem przygotowany psychicznie.
Poszedłem do salonu i wyglądałem przez okno,  miałem naprawdę piękny widok na las. Nagle Max podszedł do mnie od tyłu. Moje plecy dotykały jego brzucha. W końcu włożył mi rękę pod koszulę.

czwartek, 30 lipca 2015

Od Max'a #27

Stałem chwilę w salonie. Co on tam tak długo robi? Powoli wszedłem do jego sypialni i zauważyłem jego w samych bokserkach. Nie!  Błagam,  nje rób mi tego! Czemu jestem taki ciekawski?!
Powoli, cicho podszedłem do niego.  Stał do mnie plecami.  Delikatnie położyłem mu ręce na biodrach i przyciągnąłem do swojej klatki piersiowej. Byłem trochę wyższy od niego.
- Mogłeś zamknąć drzwi- wyszeptałem mu do ucha i tak jak ostatnio moje wargi dotknęły jego wrażliwej skóry na płatku ucha.
- M-Max...- jęknął spanikowany.
-  Tak?- spytałem i przygryzłem jego lewe ucho.
Sapnął zaskoczony.
- C-co ty r-robisz?!
- Coś na co miałem ochotę dużooo wcześniej- szepnąłem.
Lekko pocałowałem jego szyję.

Od Oliviera #26

- Jasne...- przytkałem, ale i tak nie miałem ochoty tam iść.
- Przyjdę po ciebie o 18, okej?
- Okej.

Poszedłem do pokoju wziąłem prysznic, była 16. Jeszcze dwie dłuuugie godziny. Postanowiłem więc poczytać "Papierowe miasta" Johna Greena:

" Nic nigdy nie zdarza się tak, jak to sobie wyobrażamy. [...] Z drugiej strony, jeśli sobie niczego nie wyobrażasz, nigdy nic się nie wydarza."

Świetnie to ująłeś Q. Cytat dobrany do odpowiedniej chwili. Aż się uśmiechnąłem. 
O luju, już 17:30. Nagle ktoś zapukał. Byłem w samych bokserkach:
- Zamknij oczy - powiedziałem do Max'a, który jeszcze mnie nie zauważył. - Poczekaj chwilę.
Szybko się ubrałem, gdy zamykałem szafę. Ktoś znów dotykał moich bioder.

Od Max'a #25

Widziałem jak Evans piorunuje wzrokiem te dwie laski... Jak im było na imię?  Brunetka Kate... No cóż drugiej nie pamiętam. Uśmiechnąłem się do nich. Moja zasada: nie rób sobie nie potrzebnie wrogów.
- Witam śliczne panie... - powiedziałem.
Dziewczyny od razy zachichotały. Skrzywiłem się w duchu. Jak ja mogłem być taki zaślepiony dziewczynami?! Taa... Ogłaszam wszem i wobec że jestem gejem.
- Chciała bym zapytać się,  czy masz czas dziś wieczorem... Bo jest organizowane ognisko powitalne i jakbyś chciał to możemy iść na nie razem...- powiedziała wykręcając sobie lekko palce.
Pf... nawet odwagi nie ma mi spojrzeć w oczy!
- Oh... Całkiem zapomniałem o ognisku! - udałem zaskoczonego.- Raczej nie przyjdę.  Przykro mi. Wcale nie!!! Może kiedy indziej,  co ty na to? - wymusiłem uśmiech, a dziewczyna złapała przynętę i zgodziła się. Odszedły szybkim krokiem co chwile chichocząc. Blleee...
- Ty na serio... ?- spytał po chwili.
- Ale co?
- Nie idziesz?
- Idę... Oczywiście że przyjdę,  ale nie z tą krową... A może ty byś chciał przyjść ze mną... jako kumpel...- wiedziałem że mogę go tym zranić,  ale ja nigdy się nie przyznaje do własnych uczuć.

Od Oliviera #24

Miałem na niego sposób, tak. Na szczęście nikt nie zważył naszych "wybryków"
Zaczęła się lekcja, a nauczyciel kazał wybrać innym konie i osiodłać je. Oczywiście w zależności od tego w jakiej grupie są - czerwona grupa = bordowy set, niebieska grupa = granatowy set.
Z tego co zdążyłem obliczyć były trzy dziewczyny i jeden chłopak z niebieskich. Niestety to były te dziewczyny, które widzieliśmy w lesie. Co chwilę patrzyły się na nas:
- Widzisz jak one się na nas lampią? - powiedział mi do ucha Max.
- Też to zauważyłeś? - dodałem.
- TO MOŻE NAJPIERW PANOWIE SIĘ PRZEDSTAWIĄ?! - krzyknął nauczyciel.
- Oczywiście, Maximus Riddle - zaczął Max, a dziewczyny jęknęły. Zacząłem być chorobliwie zazdrosny.
- Olivier Aleksander Evans - też musiałem to zrobić.

***

Lekcja była łatwa. Pewnie dlatego, że od najmłodszych lat jeżdżę konno. Po udanej lekcji, gadaliśmy razem:
- Ej, one ciągle się na nas lampiły - powiedziałem.
- No, wiem.
- Mhn, o wilku mowa. - Podeszły do nas te dwie laski, z tego co zapamiętałem blondynka miała na imię Lauren, a szatynka Kate.
- Hej...- powiedziała Kate wpatrując się w jego oczy. Niestety nie wiedziała jednego, że tylko ja mogę się w nie wpatrywać.

















Od Max'a #23

Ohhhhhh... Pięć godzin z nim. Nie że było źle, ale boże on był takkiii słodki, a jak się rumienił to od razu musiałem wybijać sobie pazury w ręce by nie rzucić się na niego za to przestępstwo ... Ten uśmiech, ten śmiech powinien być zabroniony!
Chłopak przyszedł po chwili. Pewnie Evans musiał wszystko przemyśleć. .. Nie jestem idiotą by nie wiedzieć że zrobił to specialnie.
- Weźmiesz mi Reine?- spytałem.
- Ok, ale czemu?
- Idę się przebrać, dołącze do ciebie zaraz-  powiedziałem.
Uśmiechnąłem się lekko i pobiegłem do siebie do domku. Wziąłem szybki prysznic i przebrałem się w czarną bokserkę i szare dresy. Zmieniłem się w wilka i pobiegłem na plac gdzie stał tam Olivier z Black Moon, Reine i innymi obozowiczami.
Postanowiłem go nastraszyć.  Podszedłem do niego od tyłu i lekko położyłem swoje dłonie na jego biodrach. Ten od razu się spiął i szybko się odwrócił.
- C-co ty robisz?- wyjąkał cicho.
- Yyy... próbowałem cię nastraszyć, ale coś mi nie wyszło... i... sorry... - byłem zdecydowanie za blisko jego twarzy.
Na dodatek przygryzł wargę. Czy on chce być tu zaraz pocałowany przez wilkołaka, na dodatek po środku placu z ludźmi?!
- O boże... nie rób tak...- sapnąłem.
- Co?
- Nie przygryzaj tej cholernej wargi...- już prawie warknąłem.
Pazury z całej siły wbijałem w dłonie, pewnie już krew mi leci.
- Że tak?- i jeszcze raz przygryzł wargę.
Jęknąłem. Miał mnie... pierwszy raz się tak zachowałem...
- Tak!

Od Oliviera #22

Czyli on to wszystko wiedział i widział moje rumieńce i słyszał moje jęki. Nie, dlaczego. Trudno musiałem się pogodzić z myślą, że się w nim zakochałem:
- Możemy się zatrzymać? - zapytałem.
- Jasne, ale dlaczego? - Znów "Dlaczego?"
- Muszę się odlać.
- Jasne, ja poczekam.
Wcale nie musiałem się odlać, musiałem ochłonąć. Przez te pięć godzin myślałem tylko o NIM. To było chore.Wszystko było chore. Nawet nasze łaskotki były chore. Chociaż? Nie, one były słodkie i podniecające. To jak siedział mi na biodrach, a ja mogłem go dotknąć. Oczywiście nie tak jakbym chciał, ale i tak to było świetne.

Od Oliviera #20

- Błagam, zamień się w człowieka - powiedziałem ze spokojem w głosie. On postąpił zgodnie z moją prośbą i wszystko było normalnie.
-Jedziemy dalej?
- Ale mamy być o 13, przecież nie zdążymy - zaprotestowałem.
- Beże, Evans. Złam choć raz w życiu jakąś zasadę. Jest dopiero 10, a droga powrotna zajmie na jakieś 30 min. To co jedziemy?
- Jasne..
Po chwili jazdy przejechały koło nas dwie dziewczyny. Dobrze było widać jak się na nas patrzą:
- Chyba spodobałeś się tej blondynce - powiedział jak w miarę się oddaliły.
- Raczej nie jestem nią zainteresowany - wydusiłem.
- Dlaczego?
- Bo jestem gejem...

Od Oliviera #18

Na jego słowa, nawet nie mrugnąłem. W ostatniej szkole nauczyli mnie jednego: Jeśli nie wiesz co odpowiedzieć, zrób coś głupiego. Tak też postąpiłem. Położyłem się na koniu, dokładnie położyłem się na koniu. Zaczął się panicznie śmiać.
Robił wszystko specjalnie. Dążył do jednego - bym się bardziej podniecał. Głupek, słodki głupek:
- Położymy się na tej polanie? - zapytał.
- No okej...- odparłem.
Gdy leżeliśmy on zadał dziwne pytanie:
- A wampiry zmieniają się w nietoperze? - Wkurzyłem się i dźgnąłem go lekko w brzuch. Po chwili uświadomiłem sobie co zrobiłem. D o t k n o ł e m go.
Zły ruch Evans - pewnie sobie pomyślał.

Od Oliviera #16

- Czerwona
- Ja też, to świetnie! - ucieszył się Max, ale czy naprawdę go to cieszyło? Mnie nie. Codziennie będę musiał walczyć z samym sobą. Już ocieranie się naszych rąk, podczas spaceru, powodowało, że miałem nienormalne myśli.
- Evans - powiedziałem.
- Co?! - skrzywił się Max seksownie podnosząc jedną brew.
- Wolę jak mówisz do mnie Evans.
- Dlaczego? - On zawsze doszukiwał się wszystkiego.
- Bo to takie oschłe i wytworne.
- Wampiry naprawdę mają dziwny gust.
Żebyś wiedział Maximusie, żebyś wiedział...

Od Oliviera #14

Trudno mi było to ukryć, ale zarumieniłem się. Zawsze to się działo, gdy kierował wypowiedzi wprost do mnie:
- A ty co robiłeś, jak ja ściągałem bluzę? - Przecież nie mogłem mu powiedzieć, że mi się, no ten, p o d o b a.
- Dobra, dobra. - Podniósł rękę i wskazał palcem bramę. - Tam musimy iść, a potem będziemy sami. - Będziemy s a m i. Dobrze wiem, że mówił o czymś zupełnie innym, niż bym chciał.
- A nie musimy komuś powiedzieć, że jedziemy, że zabraliśmy konie?
- Nie. Zasada jest prosta. Nowi muszą wybrać sobie jakiegoś konia, a potem o 13 przyjść z nimi do areny, gdzie odbędzie się lekcja. Rozumiesz, Evans? - Skinąłem głową.

***
Po chwili byliśmy już w przepięknym, magicznym lesie:
- O czym pogadamy? - zapytał.
- Dlaczego nazywasz mnie Evans? A nie normalnie Olivier?

Od Oliviera #12

Był piękny. Koń i właściciel. Musiałem uspokoić moje chore myśli.
Poszedłem do siodlarni. Wziąłem specjalny komplet do jazdy klasycznej:
- Czarne siodło;
- Czarne wodze;
- Bordowy czaprak;
- Bordowe ochraniacze;
Po chwili koń był gotowy do jazdy. Wskoczyłem na niego. Wygodne siodło - pomyślałem. Niestety, w mojej bluzie było mi strasznie niewygodnie. Zmuszony byłem ją ściągnąć.
Max popatrzył się na mnie z niedowierzaniem. Chyba po raz pierwszy zobaczył jak wampir świeci się pod wpływem światła:
- Jedziemy do lasu? - zapytałem przerywając mu gapienie się na mnie. Widziałem, tylko jego mały uśmieszek.

Od Oliviera #10

Nie, nie, nie. Po co ja zadałem to pytanie? Po to, żebyś mógł do niego startować, powiedział głos z głowy. No właśnie, cholera.
- Dobra, zasady są proste: Kto pierwszy, ten lepszy - oznajmił.
Ruszyliśmy w kierunku koni. Wiedziałem, którego chcę. Piękny Quarter Horse w maści kary.
Wilkołak chyba nie spodziewał się, że mam nadludzką szybkość - jak każdy wampir. Zanim się zorientował ja już siedziałem na moim koniu. Widać, że trochę się zdenerwował.
Koń mnie zaakceptował, więc byłem zadowolony z siebie:
- Gratuluję - w końcu wydusił z siebie te słowa i ukłonił się lekko. - Jak go nazwiesz?
- Black Moon, bo to ogier.
- Nieźle, ale mój i tak będzie miał lepsze. - Wypiął pierś do przodu i uśmiechną się.
- Najpierw musisz go znaleźć. - Lekko uniosłem kąciki ust.

Od Max'a - #9

Spojrzałem na niego. On... Serio??
- Nie, nie mam...
Nie wiem czy dobrze zauważyłem, ale widziałem lekką ulgę na jego twarzy.
Uuu... czyżby wampirek coś poczuł do mnie?
- No to jesteśmy na miejscu. ..- powiedziałem.
Chłopak spojrzał przed siebie. Wyszliśmy właśnie z ogrodu i dotarliśmy na pastwisko z końmi. Każdy już w swoją pierwszą lekcje musiał złapać swojego konia. Dziś po południu mieliśmy pierwszą lekcje jeździectwa.  Mialem zamiar zdobyć szybciej konia.
- Co ty na to, by trochę szybciej zająć się jeździectwem?
Uśmiechnęłem się przebiegle.

Od Oliviera #8

- Takich mięśni nie zdobywa się od samej jazdy konnej - szybko odpowiedziałem i równie szybko się zarumieniłem. Nie powinienem tego mówić i ciągle się na niego patrzeć. Niestety, nie potrafiłem powstrzymać mojego popędu. A to, że byłem gejem wcale mi w tym nie pomagało. Przecież nie mogłem zakochiwać się w pierwszym lepszym chłopaku. Do tego był wilkołakiem, nie mogliśmy być razem. To była podstawowa zasada każdego wampira: Nigdy nie zaprzyjaźnisz/zakolegujesz/poznasz, a co dopiero p o k o c h a s z, żadnego wilkołaka. Ja zawsze trzymałem się zasad.
Uśmiechnął się.
- Jazda konna i Sztuki walki, tak jak ty...- odpowiedziałam na jego poprzednie pytanie.
- To świetnie.- poklepał mnie przyjacielsko w ramię.
- Mogę ci zadać pytanie?
- Jasne..
- Masz dziewczynę?

Od Max'a - #7

Staliśmy przez chwilę przed ogrodem, który przypominał labirynt. Widziałem jak chłopak wpatruje się we mnie, prawie za każdym razem kiedy nie patrzałem na niego. Słodkie... Aż żygam tęczą. ..zaśmiałem się w duchu.  Nie przepadam za związkami. Może miałem parę dziewczyn,  jak i chłopaków-  tak, tak, jestem bi - ale to nie znaczy że byłem z nimi dłużej niż tydzień. Tłumaczyłem sobie to że to nie jest ta lub ten jedyna/jedyny.
- Jakie dodatkowe przedmioty wybrałeś ? Ja jeździectwo i sztuki walki? - spytałem.
Olivier spojrzał na mnie wyrwany z myśli.
- Nie spodziewał bym się że ty byś wybrał jazdę konną...
- Tak? To słucham co ty byś mi wybrał?  A może sądzisz że nadaję się tylko do walk?

Od Oliviera #6

Chodziliśmy tak jeszcze dwie godziny. Czasami, tylko przytakiwałem na zdania, których nie usłyszałem. Co chwilę zatracałem się w jego zielonych oczach, albo parzyłem jak słowa wychodzą przez jego usta. Zastanawiałem się jak całuje?
Był gadułą. Zwykły betonowy chodnik był w stanie opisać tysiącem przymiotników. To dobrze, bo ja byłem słuchaczem. Nawzajem się dopełnialiśmy.
Doszliśmy do ogrodu. Przypominał labirynt mnóstwo krzaków powodowało uczucie bezludzia. Zaproponowałem przechadzkę pomiędzy nimi.

środa, 29 lipca 2015

Od Max'a - #5

Czułem jakby ktoś właśnie by mi dał w pysk. "Oh! Ty głupku wybrałeś sobie idealny cel na przyjaciela!"
- I co? Powinienem teraz cię zabić? Wątpię w to... chyba nie o to chodzi w takim obozie...- powiedziałem.
Chłopak wysłał mi lekki, prawie nie wykrywalny uśmiech. Widziałem jak na mnie reagował. Uśmiechnąłem się z tego powodu. To było takie miłe uczucie.
- Oprowadzić cię?- spytałem.
- No okey... od kiedy tu jesteś?
- Od dwóch dni. Troche już zapoznałem się z terenem- powiedziełem prawie szepcąc mu do ucha. Jakby ktoś zapomniał to ja nadal siedziałem, tylko że teraz na trybunach, a obok mnie siedział Olivier. Chłopak sapnął, a ja oczywiście wiedziałem dlaczego. Przy wypowiedzianych przeze mnie słowach, moje wargi lekko musnąły jego płatek ucha.

Od Oliviera #4

Patrzyliśmy się na siebie jeszcze przez kilka minut, po czym postanowiłem go poznać. Zszedłem na dół i spokojnie mogłem patrzeć na jego przemoczoną, od potu, koszulkę. Wcale mnie to nie brzydziło, wręcz przeciwnie. Chciałem dotknąć tych pięknych mięśni:
- Hej, jestem Max Riddle - powiedział chłopak i wyciągnął ręke.
- Olivier Evans- Uścisnąłem dłoń.
- Miło mi.
- Mi też.
- Pozwól, że ściągnę koszulkę. Bycie wilkołakiem nie jest takie proste. - Ściągnął ją, ale zrobił to specjalnie, by bardziej mnie podniecić. Widział jak lampię się na jego kaloryfer. - Tobie nie jest gorąco w tej bluzie? Na dodatek masz jeszcze kamtur...- nie skończył wypowiedzi, a jego uśmiech nagle znikł. W końcu zrozumiał kim jestem. - Ty jesteś wampirem, a my jesteśmy...
- Odwiecznymi wrogami.

Od Max'a #3

Czułem się strasznie podekscytowany informacją, że moje wakacje nie będą polegały tylko na siedzeniu w domu. Na dodatek na ODSU było dość ładnie. Teren otoczony lasem i ciągnącym się zaraz obok jeziorem. Na środku całego obozu był budynek treningowy i domki nauczycielskie. Nasze były rozstawione zaraz obok "koloseum". Czemu koloseum? Był to dużej wielkości okrągły plac,po bokach były betonowe siedzenia. Jego podłoże było wysypane białym piaskiem, a na środku były ustawione bronie. Od broni palnej do mieczy. Były także manekiny, na którym teraz się wyżywałem. Potem poprosiłem jakiegoś chłopaka o walkę ze mną. Jakoś dziwnie pewny siebie był. Po dość długim treningu wreszcie się poddałem i przeciwnik wygrał powalając mnie na łopatki. Cichy jęk wydobył mi się z gardła kiedy podniosłem się do pozycji siedzącej. Czułem na sobie palący wzrok. Odwróciłem się i zobaczyłem przystojnego bruneta siedzącego na kamiennych trybunach. Patrzał na mnie z ciekawością wypisaną na twarzy. Uniosłem prawą brew do góry i posłałem mu ironiczny uśmieszek.

wtorek, 28 lipca 2015

Od Oliviera ~ #2

Jestem chory i siedzę już ubrany. Co chwilę kicham. Wampiry rzadko chorują, ale niestety mnie musiało dopaść w najważniejszym dniu mojego życia. Tak, jadę na ODSU.
9:00 ktoś puka do drzwi. Jest to niska kobieta. Nie da się ukryć, że była wampirem. Blada skóra, cały czarny strój i czerwone oczy:
- To ty jesteś Oliwier Evans?
- Dokładnie - odpieram i wyciągam rączkę od walizki.
 - Jestem twoją opiekunką.
Zaraz potem wsiadamy na motor, który po chwili zaczyna...lecieć? Tak, dokładnie.

***

Gdy dojechaliśmy na miejsce, czułem się dziwnie. Pewnie z tego natłoku osób, które tam były.

sobota, 11 lipca 2015

Od Max'a - #1

Ostatni dzień szkoły. Wręcz tryskałem szczęściem. KONIEC ROKU!!! Można było ciągle to słyszeć. Ostatnią lekcję mieliśmy z naszą wychowawczynią. Gdyż była piękna pogoda jak na czerwiec, poszliśmy na boisko. Dziewczyny siedziały na kamiennych trybunach, a ja z resztą chłopaków graliśmy w football amerykański. Oczywiście przed pójściem na boisko wszyscy zawodnicy się przebrali w stroje. Byłem kapitanem drużyny szkolnej. Podzieliłem wszystkich i mogliśmy grać. Nic nie wskazywało na to że przyjdzie ulewa. Niebo było czyste, bez żadnych chmur. A tu nagle - pstryk- i zaczęło lać. Wszyscy zaczęli uciekać do szkoły. Nauczycielka pozwoliła nam na szybsze pójście do domu, by wszyscy się wysłuszyli. W domu nikogo nie było. Ojciec był w pracy do wieczora. Mieszkałem tylko z ojcem. Matka się od nas wyprowadziła. Wbiegłem do swojego pokoju i przebrałem się. Ubrałem białe przetarte na kolanach dżinsy, białą bluzę z czarnymi wąsami i nowe czarne new balance. Zszedłem na dół i zobaczyłem przy drzwiach listy. Podniosłem je i zacząłem przeglądać. "Rachunek, ulotka, pocztówka, a to co?" Spojrzałem na czarną kopertę z czerwonymi zapisami. Była za adresowana do mnie: - Maximus Riddle, Drewred ul. Sticket 13 - przeczytałem. Drewred to była małe miasteczko w Wielkiej Brytanii. Ale wróćmy do listu. Na nim był biały znak, jakby strzała i miecz... Usiadłem na kanapie w salonie i otworzyłem starannie kopertę. Z niej wyleciały dwa listy. Wziąłem pierwszy i zacząłem czytać : 
"Drogi Maximusie! Z wielką przyjemnością informujemy że dostał się Pan do naszego Obozu Dla Specjalnie Uzdolnionych w skrócie ODSU. Przyjedzie jeden z nauczycieli by zabrać Pana do Obozu. (1 lipiec godz. 09.00.) Pozdrawiam Dyrektor ODSU Luke Sandora " 
- Okey? - zdziwiłem się tym listem. Wziąłem kolejny do ręki i także go przeczytałem. " Proszę o wybranie zajęć na pierwszy rok: 
- Historia ODSU 
- Rasoznastwo 
- Zmiennokształtność 
- Walka Białą Bronią 
- Obrona przed innymi gatunkami
- Nauka przetrwania
- Filozofia
Obowiązek jest wybrać pięć podstawowych przedmiotów, obowiązują także dwa dodatkowe : 
- Jazda Konna 
- Sztuki Walki 
 - Treningi Wytrzymałość 
 - Starożytne Runy Lecznicze 
Proszę o wybranie przedmiotów i wysłanie ich listy do 30 czerwca. Pozdrawiam Luke Sandora " Przełknąłem ślinę. No to się w kopałem...